poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział czwarty

2015, styczeń
- Kurwa, mam dość! - Nadia była wściekła. Trzasnęła drzwiami mieszkania, jakby chciała się na nich wyżyć - Zawsze tylko kurwa ty, ty i ty! Interesują cię tylko twoje sprawy, a co ze mną? Ja też mam swoje potrzeby! Traktujesz mnie jak przedmiot!
- Nadia... - Dawid spojrzał na nią bezradnie - Jeśli nie chcesz, nie musimy tam iść...
- Właśnie nie chcę! Co mnie ma obchodzić twoja pieprzona kuzynka! Moja matka jest kurwa zmęczona i haruje całymi dniami! Musze się zajmować Natalią i jeszcze mam chodzić na jakieś pieprzone imperezy!
- Nadia, nie krzycz... - Dawid położył dłonie na jej ramionach. Dziewczyna odsunęła się i poszła w stronę łazienki. Oparła dłonie na umywalce i wyciągnęła z apteczki niewielkie opakowanie, po czym przyłożyła je do ust. Opróżniła je, po czym wrzuciła do kosza. Usiadła na toalecie i zakryła twarz dłońmi; podkuliła kolana i zaczęła płakać. W progu łazienki stanął Dawid. Podszedł do niej powoli i przykucnął obok.
- Nie pójdziemy tam, Nadia. Powiemy, że nie jesteś w nastroju.
 Dziewczyna spojrzała na niego podpuchniętymi oczami. Usiadła naprzeciwko niego i przytuliła do chłopaka. Jego ramiona objęły ją, jakby Dawid chciał nimi obronić ją przed złem. 
- Twoja siostra nie będzie zła?
- Nie. To nie jest ważne. Głupia impreza. I tyle. Wstawaj - wstał i podciągnął ją do góry; wyszli z pokoju. Na blacie siedziała Natalia. Machała nóżkami rozbawiona i patrzyła na telewizor. Po chwili spojrzała na Nadię i Dawida. Uśmiechnęła się.
- Nadia, leci film.
- Widzę - powiedziała jej siostra, uśmiechając się słabo. Zamknęła oczy iw tuliła się w swojego ukochanego, chcąc, by nic więcej się już nie wydarzyło.
- Dawid?
- Tak?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Nadia. Ja ciebie też.
 Natalia wyłączyła telewizor i podeszła na chwilę do siostry:
- Idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc - Natalia pocałowała ją w czoło i uśmiechnęła się - Mama już lepiej się czuje. Odbierze cię jutro.

środa, 24 września 2014

Rozdział trzeci

2008,14 grudzień
 W powietrzu dało się wyczuć zimę, zapach śniegu i powoli nadchodzących świąt. Nadia była w domu, wyglądając za okno i obserwując płatki śniegu. Myślała, czy Dawid będzie zmęczony, gdy wróci z Pragi. Na pewno.
- Nadia, kochanie. 
 Pobiegła do kuchni, poczuła smakowitą woń kolacji.
- Za ile przyjedzie tata?
- W nocy. Zobaczysz się z nim rano. 
 Dwunastoletnia dziewczynka przytaknęła podbiegła do kojca stojącego w małym pokoiku. Zajrzała.
 Jej malutka siostrzyczka leżała w nim. Wyglądała rozkosznie.
- Chcę żeby urosła.
 Jej matka zaśmiała się i położyła miskę z zupą na stole.
- Chodź jeść, maleństwo.
 * * *
2014,14 grudzień
 Miała na sobie żółtawy szlafrok i wyglądała przez okno patrząc na płatki śniegu, popijając kawę. Alicja i mama jeszcze nie wstały, miała trochę czasu dla siebie. Usłyszała dzwonek do drzwi.
- J-Już idę... - poprawiła szlafrok i uchyliła je, w progu stał Dawid. Zarumieniła się.
- O tej porze? Zwariowałeś?
- Już dawno. 
 Zaśmiała się i wpuściła go do środka.
- Tylko się ubiorę.
 Wróciła po piętnastu minutach i dopiła kawę duszkiem. Poprawiła na sobie sweter.
- Możemy iść... 
 Szła tuż obok niego, ramię w ramię. Zgrabiały jej dłonie. Przysunęła się do chłopaka i schowała je w objęciach jego dłoni. Przybliżyła się. Ich oczy się spotkały.
- Dawid... Nie myślałeś kiedyś o tym, żeby...
- Zawsze o tym myślałem, Nadia. - przerwał jej w połowie i ujął za ramiona. Zarumieniła się.
- Dlaczego nie mówiłeś?
- Nie mogłem. Myślałem, że...
-...masz mnie tylko za przyjaciela.
 W tym momencie ich usta złączyły się w pocałunku. Jednocześnie czułym i delikatnym, a z drugiej namiętnym i pełnym miłości. Każdy musiał spojrzeć. Coś skomentować. Ale podczas długiej zimy liczyli się tylko oni, para zakochanych osiemnastolatków.

środa, 10 września 2014

Rozdział drugi

O piętnastej wyszła z jakiegoś śmieciowego fast fooda, wycierając czarne ślady tuszu z twarzy. Spojrzała na zegarek. Za godzinę będzie wychodził ze szkoły. Podjedzie. 
 Usiadła ponownie na przystanku, wyczekując na autobus. Patrzyła w dół, by nie widać było jej zażenowanej twarzy. W końcu przyjechał. Weszła bez słowa do pojazdu, prawie pełnego. Ludzie patrzyli na nią od czasu do czasu. Okropne uczucie. No, trudno.
* * *
 Postanowił poczekać pod bramą liceum. Rozglądał się za nią. Miał nadzieję, ze przyjedzie.
 Ale co ją ugryzło? Czy naprawdę młodsza siostra była powodem do aż takiego zachowania?
 A może to on zrobił coś, co uraziło Nadię? Podjechał autobus. Nie, to jeszcze nie ten, następny.
 Poprawił tunel w uchu, zastanawiając się, co się mogło stać. Ktoś zaskoczył go od tyłu.
- Dawid? 
- Tak?- odwrócił się. Na szczęście tylko Martyna.
- Chciałam zapytać, co jest Nadii? Nie przyszła dzisiaj?
- Ja...Chciałbym ci odpowiedzieć - chłopak rozłożył bezradnie ręce - Sam chciałbym dokładnie wiedzieć, co się stało.
- Ugh... Zachowuje się coraz dziwniej. 
- To prawda. Sam się o nią martwię.
 Poprawiła niebieskie włosy.
- Mam nadzieję, że coś uda ci się zrobić.
- Mi?!
- Tak. Ty znasz ją najlepiej.
- Żartujesz.
- Nie. Masz wyręczyć n a s. Tych, którzy chcą pomóc. Ale nie mogą.
- Jakich " nas"?  
- Klaudię i Mateusza. Oni też kochają Nadię. Więc rusz dupsko. - dziewczyna pchnęła jego klatkę piersiową palcem i zdobyła się na słaby uśmiech - No?
- Zaczekam jeszcze pięć minut. 
 Przytaknęła i odeszła, by porozmawiać z Klaudią. Ponownie odwrócił się przodem do przystanku autobusowego. "Nadia... Błagam, żebym nie mylił się co do ciebie. Przyjedź... Tylko błagam, przyjedź." Rozglądał się nerwowo. 
"Przyjedź."
 Żółta, ruchoma kropka zmierzała do celu. Autobus. Dawid zacisnął pięści.
"Przyjedź..." Autobus zahamował przy przystanku. Z pojazdu wysiadła oto zguba i zmierzyła w stronę szkoły.

środa, 3 września 2014

Rozdział pierwszy

 -Nieee!- z dołu słychać było donośny pisk małej dziewczynki, może pięcioletniej.
-Oddawaj, bęcwale!- krzyczałam goniąc młodszą siostrę wokół domu, która ukradła moją szczotkę. - Maaamo!
Szkrab zamknął się w toalecie.
- Ha, ha. Teraz mnie już nie złaapiesz!- szybko wzięłam śrubokręt. Zaczęłam kombinować z zamkiem. Usłyszałam cichy trzask. Jest! Otworzyłam drzwi z impetem i odebrałam siostrze szczotkę.
- Maaamo! A Nadia znów jest niegrzeczna! - ryczała.
Na dół zeszła moja mama. Pięćdziesięcioletnia brunetka, zwyczajna kobieta z dwójką dzieci i mężem.
- Co znowu? - nerwowo wytarła dłonie w sweter - Och... Znowu awantura?
 Obie mówiłyśmy jednocześnie, więc nie sposób było nas zrozumieć. Mama usiadła na krześle i zaczęła coś do siebie mamrotać, podczas, gdy my kontynuowałyśmy dyskusję. Szkrab podszedł do matki. Złapał ją za palec.
- Mamo - włożyła serdeczny palec do ust (ohyda!)- Spóźnię się. Do pseczkola. 
- Przedszkola, tłusta klucho. - powiedziałam "czesząc"- próbując przynajmniej- włosy.
-Nadia- skarciła mnie mama.
- No świetnie. Spóźniłam się na autobus.- obrzuciłam malucha naprawdę zdenerwowanym wzrokiem i pospiesznie pobiegłam na przystanek. Usłyszałam jeszcze, jak maluch mówi: "Czy Nadia jest zła, mamusiu?"
-Przejdzie jej...- mamie łamał się głos- Chodźmy. Jeszcze tego brakuje, żebyś ty się spóźniła...
 I są takie momenty, kiedy chce mi się płakać... 
- Znowu nie odrobiłam tej cholernej chemii... Porażka... I jeszcze te siano na głowie. Matko... - stałam na przystanku i ukrywałam płacz, żeby tusz się nie rozmazał-jeszcze tego brakowało!- No i poczułam ciepłą dłoń za ramieniu...
- Dawid? - odwróciłam się szybko. Kamień z serca.
- Tak. Nie wyglądasz najlepiej. Znowu coś się stało? - brunet patrzył na mnie zmartwiony. Wybuchłam. Nie wytrzymałam.
- Moja siostra jest okropna! Nienawidzę mojej rodziny! Jestem taka beznadziejna!
Chłopak słuchał jak ryczę na przystanku. Ludzie patrzyli na mnie. Czułam, że samym wzrokiem mówią: "Nadia, jesteś taka żałosna..."
Przyjechał autobus, wsiadłam razem z Dawidem, który objął mnie ramieniem i przygarnął do siebie.
- Nadia, nie jest źle... Chciałem cię o coś... - nie pozwoliłam mu dokończyć. Zanim drzwi się zamknęły wyskoczyłam z autobusu. Chłopak chciał wyjść za mną, ale drzwi zamknęły mu się przed nosem. Patrzyłam za autobusem bezradnie. 
Płakałam.